„Tak, to by było naprawdę coś”, pomyślałem otwierając oczy dzisiejszego ranka. Przechodząc od wysokiej aktywności mózgu do konkursu „Traf w iPhone'a i wygraj dziesięciominutową drzemkę”, stwierdziłem jeszcze, iż „taką opcją byłaby zainteresowana duża część klientów Apple”, czytaj: „przyniosłaby firmie wymierne liczone nie tylko w dolarach, korzyści”. Wilk syty i owca cała. Co to za opcja? Naiwnie byłoby w nią uwierzyć, zwłaszcza, że był to tylko sen.

Czy czekam na środową konferencję? Tak. Czy jestem z jej powodu podekscytowany? Wydaje się, że na temat tego, co zostanie zaprezentowane jutro, wiemy już niemal wszystko, dlatego odpowiem - nie, nie jestem podekscytowany. Mogę zaprzeczać do woli, ale najwyraźniej mój mózg ma na ten temat odmienne zdanie skoro śniło mi się, że Tim Cook zapowiada aktualizację sprzętową pierwszej generacji zegarka Apple Watch. Tak, też byłem zaskoczony. Zwłaszcza, że podał jej cenę - 199$.

Oczywiście, z czystego „chciejstwa”, pragnąłbym, aby Apple mnie czymś jutro zaskoczyło. Czy byłaby tym wyśniona aktualizacja sprzętowa Apple Watcha? Z całą pewnością. Czy firma zdecydowałaby się na taki krok? Jak wspominałem powyżej, naiwnym byłoby sądzić, że tak. Chodź spekulacje na temat takiej możliwości pojawiały się już przed premierą pierwszej generacji zegarka, to kiedy urządzenie trafiło w końcu do sprzedaży, zostały one ucięte za sprawą raportu serwisu iFixit.

Redakcja wspomnianego serwisu zwróciła uwagę na fakt, iż ze względu na trudności z usunięciem zatopionego całkowicie w żywicy układu S1 - samodzielna naprawa zegarka nie wchodzi w grę. Choć informowaliśmy, że rozwiewa to nadzieje na ewentualne przyszłe aktualizacje sprzętowe, polegające na wymianie tej konkretnej części, to raport iFixit zawierał tak naprawdę jedynie stwierdzenie, że jego redakcja ma co do tego „poważne wątpliwości” (ang. Serious doubt). Dla mnie, albo raczej dla moich snów, „poważne wątpliwości” są poważnymi wątpliwościami, jednak nie są całkowitą pewnością.

Podczas jutrzejszej konferencji Apple najprawdopodobniej zaprezentuje drugą generację swojego inteligentnego zegarka. Jeżeli wierzyć pojawiającym się od dłuższego czasu doniesieniom, Apple Watch 2 nie będzie różnił się znacząco od swojego poprzednika. Nowy układ S2, moduł GPS oraz bateria pozwalająca na kilkanaście dodatkowych godzin pracy, to niewątpliwie krok naprzód, jednak czy spowoduje on masową chęć wymiany starego urządzenia na nowe? Kto go kupi? Pani kupi, Pan kupi, ja nie kupię. Nowy zegarek z całą pewnością znajdzie się na milionach nadgarstków klientów, zarówno tych, którzy posiadali wcześniejszy model, jak i tych, którzy zdecydują się na jego zakup po raz pierwszy. Mimo wszystko, wielu użytkowników nie zdecyduje się na taką wymianę. Nowy model nie wnosi znaczących zmian, więc posiadacze Apple Watcha poczekają jeszcze rok albo dwa. W tym momencie pojawia się moja senna opcja, Apple uruchamia program aktualizacji sprzętowej pierwszej generacji zegarka. Za 199 $. Nie trzeba wydawać kolejnych 400, 600 czy 10 tysięcy dolarów, aby cieszyć się w gruncie rzeczy nowym urządzeniem. Kto zdecyduje się na taką aktualizację? Pani się nie zdecyduje, Pan się nie zdecyduje, ja się zdecyduję.

Firma Tima Cooka jest znana ze swoich działań charytatywnych, jednak jak każde przedsiębiorstwo jest nastawiona przede wszystkim na zysk. Jakie zatem korzyści przyniosłoby firmie wprowadzenie powyższej opcji? Jak pokazują ostatnie raporty kwartalne wyniki finansowe Apple są coraz niższe. Jak wspomniałem, duża część klientów nie zdecyduje się na wymianę posiadanego zegarka na nowy model. Jeżeli Apple nie przekona ich wprowadzonymi w urządzeniu zmianami, to część pieniędzy jaka mogłaby trafić do kasy firmy, nie poprawi jej statystyk. Możliwość aktualizacji sprzętowej, za przykładowe 199$ pozwoliłoby natomiast na osiągnięcie wymiernych korzyści. Z jednej strony na osiągnięcie zysku, z drugiej, na sposób postrzegania firmy, jako tej, która ma do zaoferowania coś, czego nie mają konkurenci.

Czy byłoby to fizycznie wykonalne? Apple dysponuje robotem Liam, którego 29 ramion rozkłada iPhone'a 6S na czynniki pierwsze w 11 sekund. Dlaczego nie miałby on albo jego mech-kolega wymienić układu S1 na S2 czy baterii na większą? Może to nie tak skomplikowane? Może, ale to był tylko sen. A może?